Papryczki.

Znajoma/nieznajoma powiada, chodź, zjedz z nami obiad.
Do domu swego ciągnie bufetową. 
Tak, do takiego dumu chcę być zaciągana! 
Jemy ryż z sosem, gapimy się na oliwkowe drzewa, rozmawiamy. 
A potem ogródek, taki z tych przydomowych. 
Kilka cebulek, rukola, trawa cytrynowa, papryczki. 
Cud natury na wyciągnięcie dłoni, głodnych błyszczącej skórki, głodnych zapachu i koloru ( o ile dłonie mogą być głodne koloru ;) 
Organiczne papryczki lądują w torbie bufetowej. 
Garść cytrynowej trawy, pietruszki i świeżej mięty również. 
Wspaniałe jadalne prezenty. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz